Wokalistka, saksofonistka
Słowo “korporacja” potrafi odmienić przez wszystkie przypadki. Latami pięła się po szczeblach kariery – od asystentki po menadżerkę. Jej muzyką były nieustające dźwięki telefonów, włączanych i wyłączanych komputerów oraz „pikającego” identyfikatora na bramce. Jednak po 13 latach pracy w korporacjach rzuciła wszystko i zamiast wyjechać w Bieszczady – spełniła swoje największe marzenie: nagrała płytę.
Usłyszysz na niej między innymi dźwięki saksofonu, który LALU wyjęła z szafy po latach. Pierwszy okaz odziedziczyła po wujku, który był czeskim muzykiem orkiestrowym. Chciała się z tym instrumentem zaprzyjaźnić na dłużej, ale życie zdecydowało, że podąży jednak inną drogą. Miłość do muzyki przelała na rozwój zawodowy. Do czasu...
Na debiutanckiej płycie LALU SLAVICKIEJ odnajdziecie brzmienia, których artystka nie chce nazywać. Nie przepada za szufladkowaniem muzyki. Każdy z 13 utworów (14. kawałek jest bonusowym trackiem na płycie) jest wynikiem wielu różnych doświadczeń życiowych. LALU wierzy, że spora część słuchaczek i słuchaczy odnajdzie w nich siebie. Im również pozostawia przyjemność ze słuchania muzyki i interpretacji tekstów.