Lalu Slavicka w swoim najnowszym singlu “Work-life balance” nie pozostawia złudzeń - wystawiając się codziennie na spore dawki stresu, sami kopiemy swój własny grób.
Spędziła w korporacjach kilkanaście lat swojego życia. Stres, który towarzyszył jej niemal każdego dnia, nauczył ją ignorować sygnały swojego organizmu latami. Nawet wtedy, kiedy po raz kolejny lądowała na szpitalnym łóżku. Swoim trzecim singlem „Work-life balance” z płyty „Każdy ma swoje korpo” artystka chce nam przypomnieć, czym takie życie może prędzej czy później się skończyć. Według raportu „Bezpieczni w pracy 2019” 97% Polek i Polaków stresuje się w pracy, a ponad jedna trzecia czuje się tym stresem sparaliżowana.
Fot. Aleksandra Zaborowska
„Jeśli teraz nie słyszymy szeptu naszego ciała, później będziemy musieli słuchać jego krzyku” – te słowa usłyszała od swojej osteopatki Lalu Slavicka.
Mamy do dyspozycji coraz więcej badań potwierdzających bardzo negatywny wpływ stresującego stylu życia na każdy jego aspekt, zarówno psychiczny, jak i fizyczny. Coraz częściej zaczyna się o nim mówić: wróg numer jeden, ale też coraz więcej o nim wiemy. A jednak wciąż nie wykorzystujemy tej wiedzy, aby pozbywać się kortyzolu (hormonu stresu) z naszego ciała na bieżąco. Lalu Slavicka po raz kolejny konsekwentnie zwraca uwagę na ciemną stronę kariery zawodowej. Brak równowagi, o którą coraz trudniej nam zadbać, szczególnie w pandemicznych warunkach, zabiera nam już nie tylko komfort życia, ale nawet samo życie.
„Coraz częściej słyszę od moich młodszych znajomych, że mają dość, że są wypaleni już po 4-5 latach pracy. Z jednej strony mnie to przeraża, z drugiej – daje mi nadzieję, że być może w krótszym czasie organizmy tych młodych ludzi nie zdążyły jeszcze popaść w ruinę, że jest jeszcze szansa na odnowę” – przyznaje artystka.
W swoim najnowszym singlu śpiewa wprost, bez ogródek i górnolotnych frazesów o tym, na co nie dajemy sobie dziś przyzwolenia. I wcale nie chodzi tutaj o korzystanie z życia, tylko o zupełnie podstawowe potrzeby ludzkie, jak sen, woda czy powietrze. Utwór „Work-life balance” jest naszym lustrem. W jego odbiciu możemy zobaczyć siebie – to, jak dzisiaj żyjemy. I uzmysłowić sobie, że ta nadzieja, którą się karmimy, która ma nam pomóc dobiec do mety, tak naprawdę jest zupełnie złudna. Bo tej mety przecież nigdy nie zobaczymy na horyzoncie, dopóki sami jej sobie nie wyznaczymy.
Fot. Aleksandra Zaborowska
Artystka ma nadzieję, że nowy singiel, podobnie jak poprzednie, dotrze do jak największej liczby ludzi. Singiel „Wypalenie” obejrzało na YouTube już ponad pół miliona osób, a kolejny singiel „Wolne” trafił na listę Spotify EQUAL. Artystka zdaje sobie sprawę, że temat jest trudny, a nawet niewygodny dla nas samych, ale wierzy, że muzyka ma siłę, żeby stopić lód obojętności na nasze własne potrzeby. Dlatego płytę „Każdy ma swoje korpo” poświęciła tematom związanym z wypaleniem zawodowym, niewykorzystywaniem urlopów, brakiem równowagi pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym i innym aspektom, które dotykają nas wszystkich każdego dnia. Na swoim przykładzie chce pokazać, że możemy zmieniać bieg naszego życia i wyrwać się z wyścigu, jeśli tylko czujemy, że to już nie dla nas, a cena jest już zbyt wysoka. Oby nie za późno.
Nad płytą Lalu Slavicka pracowała z Harrym Tomkiem Waldowskim, perkusistą zespołu LemON oraz Basią Bashi Derlak, wokalistką zespołu Chłopcy kontra Basia. Singiel „Work-life balance” jest już dostępny m.in. na Spotify, iTunes, Apple Music, Tidal, Deezer czy Tik Tok
Więcej materiałów prasowych na https://laluslavicka.prowly.com